Putin chce mieć wszystkie kraje dla siebie,najpierw wojna z Ukrainą by ja pozyskać później te emargo albo co na Polskę.Nikt nie wie co zrobi później.Denerwuje mnie to ze zabil tyle osób,niewinnych osób i został niewinny.Powinni dać mu kare śmierci.
Ale w Europie nikt ich nie chce. Nie wysyła po nich statków, buduje mury, zmyka dworce, strzela na granicy. Mimo to Syryjczycy (i inni uchodźcy) wsiadają na zbyt małe łodzie, tulą swoje dzieci i modląc się, liczą na cud. Babcia mi mówiła, że w czasie Powstania warszawiacy do końca wierzyli w cud, nikt nie chciał pogodzić się z
„Jeśli się mylę, a nie sądzę, by tak było, zrobię wszystko, co powinienem” – oświadcza Cagatay. „Mam nadzieję, że nikt nie rozniesie tej wiadomości”. „Feyza nikomu nie powie, ufam jej. Jeśli to zrobi, tylko sobie zaszkodzi. Poza tym nie zrobiłem nic złego. Właśnie się o tym dowiedziałem”.
Dlaczego nikt cię nie kocha? 10 mitów powtarzanych przez samotnych. Każdy powód, aby być samemu jest dobry, ale nie każdy brzmi sensownie i czasami tłumacząc swoją samotność, robimy z siebie głupców. Zwłaszcza wtedy, kiedy nie zdajemy sobie sprawy, że przyczyny samotności nie tłumaczą nas, tylko ośmieszają i kompromitują.
Lek. Jan Karol Cichecki. 60 poziom zaufania. Witam, wydaje mi się, że Pana problem jest skomplikowany. Z pewnością w życiu każdego z nas dzieją się rzeczy, na które nie mamy wpływu, które jednak ranią nas i sprawiają nam ogromne cierpienie, jeśli uznamy, iż ich zaistnienie wynika tylko i wyłącznie z naszej winy.
lirik lagu sammy simorangkir sedang apa dan dimana. Duży, czarny i zupełnie zwyczajny. Na tyle, by nikt go nie zauważał. Historia Miśka jest bardzo, bardzo smutna…Przez Opublikowano 16:40, aktualizacja dnia 18:57 Pozornie nic mu nie brakuje. Jest zdrowy, ma błyszczącą sierść. Z charakteru pogodny, oddany, ale jednocześnie skory do nauki i zabawy. Szczere złoto. Niestety, nie błyszczy dostatecznie, by móc zostać zauważonym. By ktoś go pokochał. Były Radysiak nadal niechciany Misiek pojawił się w Azylu pod Płońskiem, bo został uratowany z Radysów. Ten, kto śledził tę historię wie, że przeszedł tam piekło. Dziś złe wspomnienia Misiek zakopał już głęboko. Nadal jednak nie udało mu się „ułożyć sobie życia”. Nadal jest psem, którego nikt nie chce i nikt nie zauważa. Czarny pies? Nie, dziękuję Z czarnymi psami jest tak, jak z czarnymi kotami. Są najmniej chętnie adoptowane. I mimo tego, że Misiek ma tak wiele do zaoferowania, że nadal jest psem stosunkowo młodym (ma jakieś 4-5 lat) i jest naprawdę kochany i uroczy, osoby odwiedzające schronisko w poszukiwaniu pupila zupełnie go ignorują. Nie pomagają też liczne apele, wrzutki na sieci społecznościowe i udostępnienia. Choć, może tym razem się uda? Misiek naprawdę zasługuje na dobry dom! To pies, który chętnie pomaga innym, niepewnym siebie psiakom, choć ma swój charakter i w kaszę nie da sobie dmuchać. Czy ktoś go w końcu zauważy i pozwoli zapomnieć o Radysach?
Nie mogę wyjść ze zdumienia za każdym razem, gdy w statystykach mojego bloga pokazuje się wyszukiwanie „jestem niska i nikt mnie nie chce!”. Zachodzę w głowę, cóż to wzrost może mieć wspólnego z naszym powodzeniem u innych ludzi?Nikt mnie nie chce, bo…bo… już wiem! Bo jestem niska!Gdy byłam nastolatką ja również sądziłam, że mój niski wzrost jest jedynym źródłem moich sercowych niepowodzeń. To właśnie na niego najwygodniej zrzucało mi się winę za wszelkie nieszczęścia, które mnie spotykały. Dlaczego to tak działa? Bo lubimy obarczać winą coś, czego w sobie najbardziej nie lubimy. Na coś, co jest naszym największym kompleksem, z którym nie potrafimy się uporać! Nasze wady, defekty, ułomności, czy zwykłe cechy wyglądu, czy charakteru, których nie potrafimy polubić, stają się automatycznie naszym kozłem ofiarnym. Chłopcem do bicia, który zbiera cięgi za każdym razem, gdy coś pójdzie nie tak. Bo to przecież pewnie jego wina!A tymczasem…Powodzenie u innych ludzi siedzi w naszej głowie. Nie twierdzę, że to niemożliwe, ale bardzo ciężko kocha się kogoś, kto nie kocha samego siebie. Samoakceptacja, nie tyle polubienie, co tolerowanie rzeczy, które nam się w sobie nie podobają, to klucz do sukcesu. Doskonale wiem, jak to jest, gdy nasze kompleksy są na tyle silne, że wpędzają nas w doła. Kiedyś byłam chorobliwie nieśmiała. Nie miałam w sobie ani grama pewności siebie. Bałam się wychodzić z domu, zwłaszcza po tym, jak jedna dziewczyna powiedziała mi, że z takim ryjem, ona nie pokazywałaby się ludziom. Teraz dojrzałam, dorosłam i wiem, że z „takim ryjem” mogę wszystko! Bez względu na to, co gada jakaś zupełnie nieznajoma mi dziunia. Wyleczyłam kompleksy, a także wyćwiczyłam w sobie pewność siebie i chciałabym, żebyś spróbował wziąć ze mnie przykład. Jeżeli masz naście lat, wiem, że to trudne. Ale nie przejmuj się, ja byłam bardzo podobna do Ciebie. Wiele lat temu ludzie wyśmiewali się ze mnie, bo jestem niepełnosprawna. Niektórzy robią to do dziś. Ale teraz, po latach, znam swoją wartość. Wiem na co mnie stać. Proszę odnajdź w sobie swoje mocne strony, pozytywne cechy, fajne rzeczy, które sprawiają, że Ty to Ty. I nie mów mi, że nie masz takich. Ja też tak kiedyś myślałam. To na szczęście przemija. Trzeba tylko szeroko otworzyć oczy i serce, by pokochać samego lubi ludzi, którzy lubią światKoniec z wiecznie skwaszoną miną. Dość tego marudzenia. Weź się w garść, a jeżeli nie potrafisz, nie wstydź się skorzystać z pomocy specjalisty. Polub siebie. Polub świat, a wreszcie świat polubi też Ciebie. Uśmiechaj się, bądź sobą, niezależnie od tego, co sądzą inni. To zabrzmi jak banał… tak, to zawsze brzmi jak banał, ale cholera! Nikt nie przeżyje Twojego życia za Ciebie! Coś Ci się nie podoba w Tobie lub w Twoim życiu? Zawalcz, aby to zmienić! Zmiana środowiska, toksycznych znajomych, którzy rujnują Twoją pewność siebie, nawyków, które Ci szkodzą, to z pozoru mało, ale jednak bardzo wiele. Bądź kowalem swojego losu, kolejny banał, ale jaki mnie nie chce, bo jestem niska?Błąd! To nie Twój wzrost jest problemem! To może być wszystko i nic. Nie zmusisz nikogo do miłości, bo po prostu między ludźmi musi być „to coś”. Dla ludzi, którzy są sobie przeznaczeni, wzrost nie jest żadnym problemem. Ani wygląd, sposób mówienia, poruszana się, czy charakter. Po prostu musi być „to coś”! A jeśli go nie ma, trudno! Nie jesteście sobie pisani, ale kto wie, co będzie za jakiś czas? Może los znów Was zetknie? Albo poznasz kogoś nowego, niesamowitego, dla kogo staniesz się najważniejszą częścią wszechświata? Wszystko jest możliwe. Tylko musisz najpierw pokochać samego siebie, żeby ktoś umiał pokochać też Ciebie. Twój wzrost, twój wygląd nie jest Twoją definicją jako człowieka. I nigdy, nikomu nie pozwól sobie tego wmówić!To pisałam ja, Miniaturowa, niepełnosprawna mama, dziewczyna fajnego chłopaka, która ma 133 cm wzrostu. Też kiedyś myślałam, że nikt mnie nie chce, bo jestem niska. Gdy polubiłam i pokochałam samą siebie, świat pokochał też Miniaturowa <– to jest magiczne klikadełko, które przeniesie Cię na mój profil na Facebooku. Polub go, a już zawsze będziesz zakładnikiem w mojej karuzeli lubisz śledzić ludzi to niezły z Ciebie świrek. Możesz mnie stalkować na: Google+ Pani Miniaturowa Instagram Twitter Pani MiniaturowaKlikaj w pogrubione! One to lubią! 🙂
Myśl, że konsument mógłby płacić więcej za kilogram kupowanego mięsa rozpala wyobraźnię, ale jednocześnie rodzi strach, że konkurencja szybko by z rynku wypchnęła słabych i małych producentów. Ale czy naprawdę? – Drogo to już było i to się nie wróci – można często usłyszeć od rolników, hodowców świń, bydła, drobiu, a także od przedstawicieli przetwórców. W efekcie polski rynek mięsny cechuje niska marżowość, a to negatywnie rzutuje na perspektywy rozwoju w ogóle. Mimo wielu wysiłków podjętych przez rolników i przetwórców nie udało się tego zmienić i w żadnej agendzie nie ma innych perspektyw. Ale jak zawsze diabeł tkwi w szczegółach, które od wielu lat determinują całą branżę. Kto dyktuje ceny? Kto dyktuje cenę? Odpowiedź na to pytanie jest oczywista i zgodna z wolnym rynkiem, bo cenę dyktują konsumenci. Ale to tylko część prawdy. Bogacący się Polacy byli i są skłonni do kupowania więcej żywności, w tym rzecz jasna mięsa. Popyt więc nakręcał podaż. Koniunktura była dobra i perspektywiczna. Przybywało producentów (hodowców, przetwórców). Rynek z roku na rok rósł. Produkcja została wystandaryzowana, a produkt ujednolicony i ma powtarzalną jakość. Niewątpliwie był i jest to sukces całej branży mięsnej oraz wspierających ją polskich naukowców, zwłaszcza gdy weźmie się pod uwagę fakt z jakiego punktu ona wyszła na początku swojej drogi rozwoju. Na branżę wpłynęły i nadal oddziałują choroby zakaźne. Wieprzowina jest pod presją afrykańskiego pomoru świń (ASF), a drób grypy ptaków. Tylko branża wołowa cieszy się wolnością, bo od końca maja 2017 roku Polska ma status kraju o znikomym ryzyku wystąpienia gąbczastej encefalopatii bydła (BSE). Ciekawostką jest to, że mimo zdjęcia embarga polska wołowina w ostatnich pięciu latach nie zrobiła żadnego wielkiego skoku, ani na rynku krajowym, ani na rynkach zagranicznych. Wirus ASF oraz grypy ptaków skutecznie zablokowały eksport do wielu krajów, w tym do Chin. Ogniska tych chorób nie ominęły również innych krajów Unii Europejskiej. W efekcie rozbudowana biznesowo branża z silnym potencjałem wytwórczym wskutek ASF czy wirusa grypy ptaków została zepchnięta bardziej na krajowy jak i unijny rynek. Eksporterami są przede wszystkim średnie i duże firmy. Nie jest to łatwy biznes z wielu powodów. Przede wszystkim nasi eksporterzy na rynkach eksportowych walczą z takimi samymi firmami pod względem wielkości biznesowej lub większymi podmiotami. Rywalizują na tych rynkach o tego samego klienta produktami podobnymi pod względem jakości produkcyjnej i konsumpcyjnej. W praktyce poza jakością cena (i ewentualna cecha nowości) jest czynnikiem ostatecznym dla decyzji zakupowej. Oferty premium eksporterzy raczej nie mają. Eksport daje często duże marże. Nie jest to, niestety, bezwzględną regułą. Potrafią być one niskie lub nawet śladowe, a czasem wręcz sprzedaż odbywa się po tzw. kosztach (czym firmy się nie chwalą) i dochodzi do tego w chwilach tzw. pików rynkowych spowodowanych rozmaitymi czynnikami, jak np. wystąpienie ogniska chorobowego w ważnym regionie produkcyjnym danego kraju. Wówczas szybko powstaje nadwyżka i tłok konkurencji. W praktyce zakłócenie na danym rynku trwa średnio 4 miesiące. Nie jest źle, jeśli po tym czasie napięcie (górka) spadnie. Jeśli tak się nie stanie, to mamy efekt odbicia fali, która w skutkach potrafi wyrządzić straty na krajowym rynku. Wielokrotnie doświadczyli tego nasi rolnicy i hodowcy zwierząt. Model jednokierunkowy Nie jest żadnym przysłowiowym odkryciem Afryki stwierdzenie, że tucz nakładczy świń, choć zapewnia mięso, a dokładniej białko zwierzęce niezbędne do prawidłowego rozwoju człowieka, nie jest systemem, o którym marzyli i marzą rolnicy. Stało się jednak tak pod wpływem rynku, a dokładniej podejściem jednoliniowym, gdzie o tego samego klienta zabiegają liczni przedsiębiorcy podobnymi produktami i usługami. W efekcie na przestrzeni lat został wypracowany rynek o ograniczonym zakresie konkurencyjnym, który spina cena. Drugą jego cechą jest nadprodukcja, która w zależności od rynku i roku ma wielkość od 10 do 30 procent. Na to ostatnie stwierdzenie da się usłyszeć opinie, że ten rynek nie jest, ani stabilny, ani pewny, bowiem są okresy, dość często, gdy brakuje warchlaka. Zgadza się. I co się wtedy dzieje? Rosną ceny prosiąt oraz w skupie, a co z detalem? Dlaczego przy braku surowca i w efekcie wzroście jego cen nie rosną ceny detaliczne produktów dla konsumentów? Takie samo zjawisko zachodzi na rynku nieruchomości. Ileż to już było kryzysów, które miały niemal wykończyć branżę, ale w praktyce nie było ani bankructw, ani też nikt z tytułu załamania na rynku nie robił masowej wyprzedaży mieszkań, by ratować swoje firmy. W najgorszym razie cena spada o kilka lub kilkanaście procent. W praktyce deweloperzy wolą przeczekać trudny czas niż obniżyć cenę. Dyktatura sieci handlowych Ten model jednokierunkowy jest w interesie dużych, detalicznych sieci handlowych. Ich atrakcyjność rynkowa jest bezdyskusyjna. Mają liczne i rozbudowane punkty sprzedaży, które zapewniają dystrybucję produktów. W efekcie zapewniają przychody i dochody zakładom mięsnym, a pośrednio rolnikom oraz hodowcom zwierząt. Taka jest teoria. W praktyce sieci są dyktatorami rynku i cały go zwasalowały. Politycy pod wpływem rolników i hodowców oraz zakładów przetwórczych podjęli działania prawodawcze, które miały ukrócić niedozwolone praktyki handlowe w postaci wykorzystywania przewagi kontraktowej wobec dostawców produktów rolno-spożywczych. Przyjęte zmiany w prawie, w jakiś stopniu ograniczyły ich liczbę, ale co ciekawe nie zanalizować modele działania sieci handlowych przede zmianami w prawodawstwie oraz po ich wprowadzeniu by zobaczyć rzeczywisty obraz. W praktyce nie zmieniły się praktyki, ale zostało zmodyfikowane podejście do skutków ekonomicznych ewentualnych kar. Przed zmianami sieci nie miały oporów by wykorzystywać wszelkie przewagi. Po wejściu w życie legislacji (ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwemu wykorzystywaniu przewagi kontraktowej w obrocie produktami rolnymi i spożywczym), mającej zapobiegać tego rodzaju zdarzeniom, zmieniły one podejście. Obecnie ich działania z obszaru przewagi rynkowej są w modelu „do granicy” lub „na granicy” prawa. Nie muszą się martwić, bo prawo sankcjonuje tylko niedozwolone praktyki, a nie ich sam zamiar, który bez problemów da się zrekonstruować jako działanie na osiągniecie określonego skutku wypełniającego przesłanki niedozwolonej praktyki w postaci wykorzystywania przewagi kontraktowej. Inaczej pisząc sieci zgodnie z darwinowską zasadą nie tylko dostosowały się do obowiązującego prawa, ale znalazły w nim luki, które wykorzystują. Dowodem na powyższe jest ostatnia decyzja prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta (UOKiK), który zainteresował się praktykami spółek Carrefour i Auchan Polska. Jak wynika z opublikowanego komunikatu prasowego przedsiębiorcy wymagają od dostawców produktów rolno-spożywczych opłat za usługi polegające na transporcie produktów z magazynów centralnych sieci do ich poszczególnych sklepów. Centralny system dystrybucji towarów jest jednak integralną częścią modelu biznesowego sieci handlowych, a koszty jego organizacji powinny ponosić we własnym zakresie. Z tego względu pobieranie specjalnych opłat logistycznych może stanowić nieuzasadnione obciążenie dla kontrahentów. Ponadto, zakres usług marketingowych świadczonych przez obie spółki na rzecz dostawców, może być określany w niejasny sposób. Jak wypowiedział Tomasz Chróśtny, prezes UOKiK, wszczął postępowania wyjaśniające, aby dokładnie sprawdzić, czy część opłat pobieranych od dostawców, w tym rolników, nie ma na celu nieuczciwego przerzucenia na nich kosztów działalności sieci handlowych. Decyzja prezesa UOKiK spotkała się z pozytywnym odzewem w branży mięsnej. Witold Choiński, prezes zarządu Związku Polskie Mięso, największej organizacji branżowej mięsnej w Polsce, na swoim profilu twitterowym napisał: „Dziś prezes UOKiK wszczął postępowanie wobec Carrefour i Auchan Polska pod zarzutem wykorzystywania przewagi kontraktowej wobec dostawców produktów rolno-spożywczych. Dobrze by było, gdyby ewentualne pieniądze z kar zamiast do budżetu wróciły do rolników oraz przetwórców.” Choć to słuszna propozycja, i nawet gdyby wprowadzić do wymienionej wyżej ustawy nakaz przekazywania kwot kar, tak jak zawnioskował prezes Choiński, to takie działania nie rozwiązuje głównego problemu, czyli jak zamienić taniość w rentowność. Sieci po zapłacie kar finansowych i tak zachowają swój dyktatorski status. Z punktu widzenia interesów ekonomicznych sieci handlowych niska cena mięsa służy do zarządzania konsumentami, a dokładniej ich zachowaniami zakupowymi. Obalić mity Rynek mięsny w Polsce, ale w także Unii Europejskiej, tkwi w pewnego rodzaju pętli (zależności) produkcyjno-sprzedażowej całkowicie kontrolowanej przez sieci handlowe. By była jasność, to nie sieci są temu winne (choć są przypadki ewidentnych, patologicznych praktyk), ale one wykorzystują to, co daje im ujednolicony (zunitaryzowany) rynek. To nie sieci ukształtowały w przypadku wieprzowiny system nakładczy, ale dzięki swojej wielkości doskonale z niego żyją. To swoiste zapętlenie powoduje, że wszyscy narzekają, ale nikt z uwagi na zależności nie podejmuje ryzyka zmian. W teorii wszyscy chcą racjonalności ekonomicznej, ale w praktyce nikt niech chce, bo zależności produkcyjne – według uczestników rynku – są zbyt silne i głębokie, by można było cokolwiek łatwo zmienić. Jest w tym tyle samo prawdy, co i fałszu. Najprościej to wyjaśnić na przykładzie. Powszechnie uważa się, że osoba bardzo otyła ma dużo niższą sprawność fizyczną niż osoba szczupła. To jest mit. Wystarczy by tzw. szczuplak wykonał najprostsze ćwiczenia, np. przysiady, bieg na zadanej długości, podciąganie się na drążku, by okazało się, ile ma ograniczeń i jak z wielkim trudem przychodzi jemu ich wykonywanie. Innym mitem jest twierdzenie, że klient nie kupi drogiego kotleta schabowego czy piersi z kurczaka. W tym ostatnim przypadku warto spojrzeć na obecne ceny tego mięsa, które już wzrosły o blisko 40 procent, a wolumen sprzedaż ma się całkiem dobrze. Steki oraz burgery wołowe również są dobrym przykładem, choć ich wartość ustalona została jeszcze przed obecnym kryzysem. Najważniejsze twierdzenie, jakie trzeba obalić to to, że mięso ma być tanie. Podstawowym argumentem za tym, że tak ma być, jest to, że taniość zapewnia bezpieczeństwo żywnościowe. Argument niemal niemożliwy do podważenia. Bezpieczeństwo żywności jest również emanacją pewności i szacunku. Gdy spojrzy się na dane w zakresie marnotrawienia żywności przez Polaków, to rodzą się wątpliwości rzeczywistego pojmowania tego terminu przez Polaków. Naukowcy z Instytutu Ochrony Środowiska-Państwowego Instytutu Badawczego i Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego policzyli, że w 2020 roku na etapach produkcji, przetwórstwa, dystrybucji i konsumpcji w Polsce rocznie marnuje się prawie 5 milionów (4 840 946) ton żywności. Najwięcej zmarnowali jej konsumenci (gospodarstwa domowe), bo aż 2 917 775 ton, co stanowi 60 procent. Produkcja i przetwórstwo odpowiadały łącznie za 30%, czyli 1 503 110 ton strat. Banki Żywności alarmują, że ten proceder nie maleje. Dlaczego więc mięso ma być tanie, skoro jego produkcja taka nie jest i nie będzie? A do tego już dochodzą, a w perspektywie kilkuletniej zwiększą się koszty ekologiczne. A poza tym coś jest nie tak z szanowaniem żywności pojmowanej jako zabezpieczenie naszej fizycznej egzystencji. Kierunek podwykonawczy Obecny model produkcji mięsa (jeszcze w mniejszym stopniu hodowla bydła mięsnego) nie rokuje szans na zmianę cenową. Teoretycznie wszyscy chcą zmiany, ale w praktyce obrońców niskich cen jest więcej niż zwolenników odwrotnego trendu, ze względu na system zależności ekonomicznej i dyktatu niskiej ceny detalicznej dla odbiorcy masowego. Choć zakłady mięsne kupują nowe technologie, linie produkcyjne, a rolnicy i hodowcy powiększają swoje gospodarstwa, to są to inwestycje skrojone pod model jednokierunkowy. Już to widać, a z każdym rokiem będzie to jeszcze bardziej widoczne, że produkcja mięsna będzie bardziej zunitaryzowana jakościowo i konsumencko, co de facto uczyni ją niekonkurencyjną. Klient już ma, a z czasem będzie miał dostęp do tej samej lub podobnej oferty. Innymi słowy nastąpi całkowita komunizacja rynku mięsnego opartego li tylko na cenie, a nie wartości, która może dać dużo lepszą cenę. Jedyna inność, dająca lepszą marżę, jest i będzie w produktach, do których odnoszą się systemy jakości np. GTS, ChoG, ChNP. W praktyce branża mięsna z uwagi na ujednolicenie produkcyjne i konsumpcyjne uzyska status podwykonawczy nie dający możliwości rozwoju. W kontekście rosnącej konkurencji na rynkach wschodzących (np. Chiny dostosowują strukturę cen do środowiska cenowego w UE oraz mają ambicje eksportowe) jest to groźny proces. Dlatego czas na zmianę. Tanie mięso psuje rynek i nie daje żadnych perspektyw. Racjonalna cena daje nie tylko możliwości rozwoju, ale buduje wartość i szacunek w rynku przetrwają nie tylko najlepiej do niego dostosowani, ale ci którzy będą się wyróżniać. Możliwości polska branża mięsna ma ogromne. Czas pokaże na ile się zmieni.
Dołączył: 2014-06-12 Miasto: gdańsk Liczba postów: 1671 30 czerwca 2014, 01:19 dlaczego nikt mnie nie chce czuje sie taka samotna i need a man niech mnie ktos przytuli Dołączył: 2013-11-30 Miasto: Kierków Liczba postów: 3660 30 czerwca 2014, 20:07 Najprawdopodobniej chodzi o wygląd. Jesteś pewna, że wszystko z nim w porządku? Niestety, ale mężczyźni nie są zainteresowani układami z niezbyt ładnymi kobietami... ze masz duzo hajsu to zasponsorujesz jakiegos chłopaszka i juz alexbehemot25 30 czerwca 2014, 20:13 Teraz jest plaga desperatek, od ktorych faceci albo uciekaja gdzie pieprz rosnie, albo wykorzystuja na seks, po czym uciekaja. Dołączył: 2013-11-30 Miasto: Kierków Liczba postów: 3660 30 czerwca 2014, 20:21 alexbehemot25 napisał(a):Teraz jest plaga desperatek, od ktorych faceci albo uciekaja gdzie pieprz rosnie, albo wykorzystuja na seks, po czym alex czemus sie tak uczepiła ze autorka postu jest desperatka,moze ma za soba serie 10 nieudanych randek ,i faktycznie sobie wkreca ze jest taka smaka i owaka i wgl do niczego alexbehemot25 30 czerwca 2014, 20:25 Ja nie mowie o autorce, tylko ogolnie.... Dołączył: 2005-09-15 Miasto: Antolka Liczba postów: 38 30 czerwca 2014, 21:03 Cóż. Też jestem sama, od prawie 3 lat. Komentarze wyjdź do ludzi mnie bawią, bo prawie mnie nie ma w domu. Albo w pracy, albo w szkole, albo realizując jakieś swoje hobby, albo spotykam się z rodziną/znajomymi. Nie siedzę w domu. I co? I nic?Może coś z moim wyglądem jest nie tak? Fakt, modelką nie jestem, nie maluję się, nie nosze obcisłych kiecek. Czasem usłyszę, że mam ładne nogi. W mojej opinii i grubsze i brzydsze dziewczęta mają swoje połówki. Może jesteś za bardzo nieśmiała? Znalazłam takie miejsce, w którym powiedziałam sobie, że mogę wyluzować, sprawiało mi radość, było z kim wypić i się pośmiać. To się dowiedziałam, że mam wizerunek superimprezowiczki. Jestem dość jadowita, to prawda bywam złośliwa, bywam wkurzona (i wkurzająca) ale, znów, i niezłe harpie trafiają na swoich amatorów. Więc od czego to zależy? no?A w dupiu. Robię swoje, realizuję się, mam pięć tysięcy pomysłów na swoje życie. Jestem ambitna i nie zamierzam marnować czasu na desperackie szukanie czy jeśli czasem jest mi smutno, bo nie mam faceta, do którego mogłabym się przytulić? Bo nie mam wspólnych planów na wakacje i randek? Bo rodzice naciskają i nie rozumieją, że dopytywanie po sto razy "kiedy w końcu sobie znajdziesz męża, bo jesteś starą panną na wiosce" jest głupie? To jestem desperatką? Też mam wtedy ochotę się nie wącham kup i nie budzi mnie płacz dziecka w nocy. Wszystko w swoim czasie. Edytowany przez Laouriet 30 czerwca 2014, 21:04 Dołączył: 2011-10-17 Miasto: Pieszyce Liczba postów: 13180 30 czerwca 2014, 21:26 Heh znam ten ból. Też czułam się samotna przez całe technikum, kiedy to koleżanki miały już stałych partnerów albo umawiały się na randki a w mojej klasie były już 2 małżeństwa. Nie byłam brzydka i dużo szczuplejsza niz teraz ale i tak nigdy sie z nikim nie umówiłam. Próbowała mnie swatać koleżanka i siostra i nic. Skończyłam szkołę, zdałam maturę i nudziło mi sie na długi majowy weekend, a że niedaleko mnie otworzyli nowa dyskotekę, zadzwoniłam do kolegi i poszłam tam. Sama. Od tego czasu mija 9 rok mojego wspólnego życia z moim teraz mężem ;) Dołączył: 2012-07-03 Miasto: Włodawa Liczba postów: 5880 30 czerwca 2014, 22:08 Agn85 napisał(a):wszystkie kobiety chcą się podobać niezależnie od tego czy są w związku czy nie Dokładnie. Nie bądźcie hipokrytkami ;) Dołączył: 2014-03-30 Miasto: Liczba postów: 313 30 czerwca 2014, 22:12 długo nie miałam nikogo, spotykałam się z chłopakami ale żaden mnie nie urzekł, dopiero w wieku 24 lat związałam się z chłopakiem i warto było czekać. Na pewno się ktoś znajdzie, ale nie szukaj na siłę, takie relacje często źle się kończą. Czikitabanana Dołączył: 2014-06-16 Miasto: Liczba postów: 165 30 czerwca 2014, 22:14 michalina20144 napisał(a):dlaczego nikt mnie nie chce czuje sie taka samotna i need a man niech mnie ktos przytuli Wiem, ze moj komentarz nic nie wniesie, ale :D :D :D Edytowany przez Czikitabanana 30 czerwca 2014, 22:14 Dołączył: 2010-06-28 Miasto: Wyspy Kokosowe Prowincja Nibylandia Liczba postów: 11415 30 czerwca 2014, 22:16 jak to sie mowi "kazda potwora znajdzie swego amatora.."nie martw sie..jak przyjdzie czas to I serducho zabije;)
Witam! Rozpoczyna Pani dorosłe życie i teraz ważne życiowe decyzje musi Pani podejmować sama. Była Pani nieśmiała w dzieciństwie, ale później miała Pani wielu przyjaciół i znajomych. Nie oznacza to, że jako dziecko było z Panią coś nie tak. Psychika zmienia się wraz z dojrzewaniem i pewne cechy jesteśmy w stanie wzmocnić, np. pewność siebie czy otwartość. Myślę, że przytłoczyły Panią problemy związane ze zmianami w Pani życiu i zagubiła się Pani w tym wszystkim. Test, który Pani wykonała ma charakter wyłącznie informacyjny i nie można na jego podstawie stawiać diagnozy. Jeśli chce Pani upewnić się, czy nie jest to poważne zaburzenie, to warto udać się do lekarza psychiatry. Polecam także rozpoczęcie pracy z psychologiem, by mogła Pani popracować nad swoimi problemami i poprawić swoje samopoczucie. Gromadzenie się problemów oraz ważne momenty w życiu wpływają na funkcjonowanie oraz samopoczucie. Może Pani rozwiązać swoje problemy oraz znaleźć cel w swoich działaniach. Spotkania z psychologiem będą Pani dawały także wsparcie i zrozumienie. Sądzę, że tego teraz bardzo Pani brakuje. Mogłaby Pani spróbować uzyskać je także od rodziców i bliskich znajomych. Jednak musi Pani wtedy z nimi rozmawiać szczerze, bez grania szczęśliwej dziewczyny. Nie wie Pani czy zostanie zrozumiana, czy odrzucona, dopóki nie porozmawia Pani o swoich problemach z bliskimi. Oni mogą być dla Pani oparciem i pomóc szybciej powrócić do równowagi. Pozdrawiam
dlaczego nikt mnie nie chce