Second Life Syndrome is the second full-length album by progressive rock band Riverside, released on October 31, 2005. This second release garnered quite as much praise as Out of Myself and was released on the large prog rock label Inside Out Music. Whole album song..Lyrics:From day to dayFrom hand to mouthWe're turning aroundVicious ritualGetting used to it allFalling down againWe're waiting forThe decr Find helpful customer reviews and review ratings for Riverside - Second Life Syndrome at Amazon.nl. Read honest and unbiased product reviews from our users. Second Life Syndrome By Riverside. Artist: Riverside: Type: Album: Released: RYM Rating: 4.20 / 5.0 from 4 ratings Ranked Find helpful customer reviews and review ratings for Second Life Syndrome by Riverside at Amazon.com. Read honest and unbiased product reviews from our users. lirik lagu sammy simorangkir sedang apa dan dimana. Part One – From hand to mouth From day to day From hand to mouth We’re turning around Vicious ritual Getting used to it all Falling down again We’re waiting for The decrees of providence I don’t want to waste Any more of my life Live from day to day Live from hand to mouth Facing the light I brush aside your plans I’m going to have It all my own way And when that all shattered I felt I’d broken my fall Couldn’t pretend that I felt strong about us anymore Without your help I finally started to live my own life I just want you to know this time Part Two – Secret Exhibition I just want to feel your sigh on my neck Want to feel your breath Feel your need to stay You don’t know my name Don’t know my face Only thoughts I share in my secret place Secret exhibition Cure for loneliness I’ve ground to a halt There’s no turning back You know there are things I just can’t forget You’ve helped me so much To learn to be detached But when that all shattered I felt I’d broken my fall Couldn’t pretend that I felt strong about us anymore Without that help I finally started to live my own life And I know I don’t need you now Secret exhibition Cure for loneliness Life is much too short to be whiled away with tears Secret exhibition Cure for loneliness I erase you now I don’t need you now I erase you now with all of my past Part Three – Vicious Ritual (instrumental) Część pierwsza - Koniec z końcem Żyjemy z dnia na dzień Wiążąc koniec z końcem Bezwolnie uwikłani W błędny rytuał Przyzwyczajamy się do wszystkiego Do kolejnych upadków Czekamy na wyroki opatrzności Nie chcę już marnować swojego życia Żyć z dnia na dzień Wiązać końca z końcem Widzę światło Mam gdzieś twoje plany Teraz wszystko będzie po mojemu I gdy wszystko się zawaliło, poczułem, że przestałem upadać Nie mogłem dłużej udawać, że mi na tym zależy Bez twojej pomocy nareszcie zacząłem żyć własnym życiem Tym razem chcę żebyś o tym wiedziała Część druga - Anonimowa ekspozycja Chcę tylko poczuć twoje westchnienie na szyi Twój oddech i potrzebę zostania Nie wiesz jak się nazywam, jak wyglądam Znasz tylko moje myśli, które pozwalam ci poznać Anonimowa ekspozycja Lekarstwo na samotność Dotarłem do punktu, z którego nie ma odwrotu Wiesz, że wielu rzeczy nigdy nie zapomnę Pomogłaś mi tak bardzo nauczyć się obojętności I gdy wszystko się zawaliło, poczułem, że przestałem upadać Nie mogłem dłużej udawać, że mi na tym zależy Bez tej pomocy nareszcie zacząłem żyć własnym życiem I wiem, że cię już nie potrzebuję Anonimowa ekspozycja Lekarstwo na samotność Życie jest zbyt krótkie, by marnować czas na łzy Anonimowa ekspozycja Lekarstwo na samotność Usuwam cię z pamięci Już cię nie potrzebuję Usuwam cię wraz z całą moją przeszłością Część trzecia - Błędny rytuał Second Life Syndrome Album studyjny zespołu Riverside Wydany 31 października 2005 Nagrywany 2005, Serakos Studio, Warszawa Gatunek rock progresywny, metal progresywny Długość 63:33 Wydawnictwo InsideOut Music, Mystic Production Producent Magda i Robert Srzedniccy, Riverside Oceny CGM [1] Teraz Rock (10/2005)[2] [3] [4] [5] [6] Album po albumie Out of Myself(2003) Second Life Syndrome(2005) Rapid Eye Movement(2007) Single z albumu Second Life Syndrome „Conceiving You”Wydany: 8 października 2005 Second Life Syndrome – drugi album studyjny polskiej grupy muzycznej Riverside. Wydawnictwo ukazało się 31 października 2005 roku nakładem wytwórni muzycznych InsideOut Music i Mystic Production. Nagrania zostały zarejestrowane w warszawskim Serakos Studio we współpracy z producentami muzycznymi Magdą i Robertem Srzednickimi. Płytę poprzedził wydany 8 października 2005 roku singel pt. „Conceiving You”[7]. Utwór dotarł do 31. miejsca Listy Przebojów Programu Trzeciego Polskiego Radia[8]. Płyta dotarła do 22. miejsca zestawienia OLiS[9]. Lista utworów[edytuj | edytuj kod] Opracowano na podstawie materiału źródłowego[10][11]. Nr Tytuł utworu SłowaMuzykaDługość1.„After”DudaDuda, Grudziński, Łapaj, Kozieradzki3:31 2.„Volte-Face”DudaDuda, Grudziński, Łapaj, Kozieradzki8:40 3.„Conceiving You”DudaDuda, Grudziński, Łapaj, Kozieradzki3:39 4.„Second Life Syndrome”DudaDuda, Grudziński, Łapaj, Kozieradzki15:40 5.„Artificial Smile”DudaDuda, Grudziński, Łapaj, Kozieradzki5:27 6.„I Turned You Down”DudaDuda, Grudziński, Łapaj, Kozieradzki4:34 7.„Reality Dream III”utwór instrumentalnyDuda, Grudziński, Łapaj, Kozieradzki5:01 8.„Dance with the Shadow”DudaDuda, Grudziński, Łapaj, Kozieradzki11:38 9.„Before”DudaDuda, Grudziński, Łapaj, Kozieradzki5:23 1:03:33 Conceiving You (singel) Nr Tytuł utworu SłowaMuzykaDługość1.„Conceiving You”DudaDuda, Grudziński, Łapaj, Kozieradzki3:43 2.„I Turned You Down”DudaDuda, Grudziński, Łapaj, Kozieradzki4:38 3.„The Piece Reflecting the Mental State of One of the Members of Our Band (unreleased track)”utwór instrumentalnyDuda, Grudziński, Łapaj, Kozieradzki3:02 11:23 Twórcy[edytuj | edytuj kod] Opracowano na podstawie materiału źródłowego[10][11]. Wydania[edytuj | edytuj kod] Rok Nr katalogowy Format Wydawca Region Źródło 2005 IOMCD 231 CD, Album Inside Out Music Niemcy [11] MYSTCD 023 CD, Album, Dig Mystic Production Polska IOMCD 231 CD, Album, Promo Inside Out Music Niemcy 2009 0504172, IOMCD 231 CD, RE Century Media, Inside Out Music 2011 0504171 2xLP, Album Century Media 2xLP, Whi Century Media Przypisy[edytuj | edytuj kod] ↑ Marcin Bogusławski: RIVERSIDE „Second Life Syndrome” recenzja (pol.). [dostęp 2016-08-26]. ↑ Łukasz Wewiór: Riverside - Second Life Syndrome recenzja (pol.). [dostęp 2013-02-07]. ↑ Kyle Banick: Riverside - Second Life Syndrome review (ang.). [dostęp 2013-02-07]. ↑ Murat Batmaz: Riverside - Second Life Syndrome review (ang.). [dostęp 2013-02-07]. ↑ Paweł Tkaczyk: Riverside - Second Life Syndrome recenzja (pol.). [dostęp 2013-02-07]. ↑ Adam Piechota: Riverside - Second Life Syndrome recenzja (pol.). [dostęp 2013-02-07]. ↑ Encyclopaedia Metallum - Riverside - Conceiving You (ang.). [dostęp 2013-02-07]. ↑ LP3 - Statystyki dla wykonawcy Riverside (pol.). [dostęp 2013-02-06]. [zarchiwizowane z tego adresu (2013-10-07)]. ↑ Olis - sprzedaż w okresie - (pol.). [dostęp 2009-12-07]. ↑ a b Encyclopaedia Metallum - Riverside - Second Life Syndrome (ang.). [dostęp 2013-02-07]. ↑ a b c Riverside – Second Life Syndrome (ang.). [dostęp 2013-02-07]. pde Riverside „Second life syndrome” 2005 Mystic Production/Inside Out Music Nie będę ukrywał, że wolałbym ten „muzyczny pomnik” wznosić z innej perspektywy i w innych okolicznościach przyrody ale niestety to życie niemal rok temu napisało najgorszy z możliwych dla każdego (a już dla młodego, niesamowicie utalentowanego i podziwianego przez coraz szerszy krąg odbiorców swojej twórczości muzyka zwłaszcza) scenariusz. Mam szczególny, bo podwójny powód, aby wykreślić dzień 21 lutego ze swojego kalendarza; dokładnie rok wcześniej tego samego dnia przeżywałem śmierć swojej teściowej… To mała osobista dygresja, która nie będzie, a przynajmniej nie powinna mieć wpływu na to, co znajdzie się w dalszej części mojego „wywodu”. Z nazwą RIVERSIDE zetknąłem się jeszcze przed pojawieniem się na fonograficznym rynku ich debiutanckiego albumu. Do naszego „pierwszego zbliżenia” doszło w bardzo bezpieczny, bo typowy dla odbioru muzyki sposób – za pośrednictwem fal radiowych! Tak, to właśnie w Minimax trójkowej audycji Piotra Kaczkowskiego, niestrudzonego wyławiacza muzycznych perełek, nie tylko z krajowego podwórka, po raz pierwszy zetknąłem się z muzyką Warszawiaków – i to wystarczyło by ulec magii ich muzyki! Niewolnikiem grupy (całkowicie świadomie i dobrowolnie!) stałem się po wysłuchaniu debiutanckiego „Out Of Myself”. Stosując retorykę obecnego obozu władzy, mógłbym z cichą satysfakcją uchodzić za przedstawiciela/fana „lepszego sortu”, bowiem już na tak wczesnym etapie działalności zespołu potrafiłem dostrzec w grupie to, czego niektórzy chcący bardzo uchodzić za opiniotwórczych recenzenci dostrzec jeszcze wtedy nie mogli, albo nie chcieli (prawda panie red. Kirmuć?). Wraz z wydaniem „Second Life Syndrome” to uzależnienie jeszcze się pogłębiło! Nie jestem w stanie spośród kilku doskonałych produkcji zespołu wskazać tej naj, tak jak nie jestem w stanie wytypować tej jednej na której wyjątkowo błyszczy talent Piotrka Grudzińskiego, bo to niemożliwe! Tak jak nie jestem w stanie wytypować najwspanialszej JEGO solówki – to zadanie niewykonalne dla kogoś, kto przejawia dla tej grupy tak emocjonalny stosunek! Na potrzeby naszego cyklu należało jednak dokonać wyboru którejś z płyt grupy. Dlaczego stanęło na „Second Life Syndrome”? Ano choćby dlatego, iż ukazała się i towarzyszyła mi w mało ciekawym okresie mojego życia, ale także dlatego, że jej tytuł stanowi oczywistą paralelę do wspominanej właśnie rocznicy śmierci Piotra Grudzińskiego – Artysty Wielkiego Formatu! Ten „muzyczny pomnik”, to nasz (mój i Naczelnego) hołd oddany temu wybitnemu muzykowi. Jeszcze przed przystąpieniem do pracy nad „dwójką” muzycy zapowiadali, że jej muzyczna zawartość różnić się będzie znacznie, choć nie diametralnie od debiutu – miało być bardziej dynamicznie i ostro, bardziej metalowo i… słowa dotrzymali! Ale spokojnie, bez obaw – nie na tyle drastyczne były to zmiany, by mogły zniechęcić do zapoznania się z nowym materiałem tych zniewolonych debiutanckim krążkiem; co to, to nie! Materiał dzięki tej „wartości dodanej” zyskuje dodatkowo na różnorodności, a co za tym idzie na atrakcyjności! Wspomniany ciężar i dynamika pojawiają się tam, gdzie powinny i dozowane w takiej dawce, jaka w danym momencie jest niezbędna do osiągnięcia założonego efektu. Trzeba przyznać uczciwie, że „SLS to nie tylko album bardziej od debiutu zróżnicowany ale i trudniejszy w odbiorze. Niesłychane wrażenie może już wywoływać imponująca aranżacyjna finezja, zwłaszcza wziąwszy pod uwagę , że to dopiero druga płyta zespołu. Ale czemu tu się dziwić skoro już na debiucie grupa zaserwowała nam tak fantastyczną żonglerkę klimatami i emocjami? Nawiązanie w tym miejscu do debiutu jest jak najbardziej na miejscu, gdyż „SLS” stanowi jej logiczną kontynuację i zarazem drugą część tryptyku. Główny bohater tej opowieści, w pierwszej jej odsłonie zmagał się z poważnymi osobistymi problemami. Na „Second …” podejmuje próbę przewartościowania swojego dotychczasowego życia. Chce za wszelką cenę stanąć ba nogi, wybudzić się z letargu w jakim tkwił, zapomnieć o dotychczasowych niepowodzeniach i rzucić wyzwanie losowi. W sferze muzycznej łącznikiem obu albumów jest zapoczątkowany na poprzedniku cykl instrumentalnych utworów pod wspólnym tytułem „Reality Dream” – tym razem z dopiskiem „III”. Czy muszę dodawać, że równie jak poprzedzające go dwie wcześniejsze części znakomity? Ale „Reality Dream III” to dopiero utwór na płycie, całość zaś rozpoczyna krótki, zbudowany na hipnotyczno – plemiennym rytmie i wprowadzający nastrój tajemniczości „After”. Stanowi dla słuchacza świetną zachętę do eksploracji dalszej części albumu i wywiązuje się z tej roli znakomicie. Dalej otrzymujemy pierwszy z zapowiadanych ostrzejszych ciosów, bardziej agresywny i pometalizowany ale też bardzo zróżnicowany rytmicznie i okraszony świetnym orientalnym motywem zagranym na Hammondzie prze Michała Łapaja. Do tej pory znaliśmy wokal Mariusza Dudy z tej lirycznej, subtelnej strony, w tym utworze pokazuje, że jeśli jest taka potrzeba i konieczność potrafi wyartykułować gniew i agresję w taki sposób, o jaki zapewne niewielu go podejrzewało. Podobny rodzaj dźwiękowo – wokalnej artykulacji otrzymujemy jeszcze w traktującym o obłudzie „Artificial Smile”, bodaj najostrzejszym numerze na całym albumie. „Conceiving You”, to już piękno zaklęte w krystalicznie czystej muzycznej formie. Pełna liryzmu i nostalgii cudownej urody kompozycja , którą powinni kojarzyć chyba wszyscy, gdyż jako wydana na singlu promującym ten album stała się dosyć dużym radiowym przebojem (słowo hit nie było by w przypadku tego utworu na miejscu) – oczywiście w stacjach radiowych o – nazwijmy je – mniejszym „komercyjnym szlifie”. Utwór tytułowy… kompozycja monumentalna, o wyjątkowym znaczeniu. Traktująca o przemijaniu, w warstwie muzycznej pełna zwrotów akcji, zmian tempa, nastroju czyli tego wszystkiego, co zawierać powinna prawdziwa progrockowo – metalowa muzyczna perła! Oprócz doskonałych i jak zwykle zapadających w pamięć partii gitarowych Piotrka Grudzińskiego uwagę zwracają świetne rytmiczne figury basowe Mariusza Dudy,…za długo by wszystko wymieniać! A przecież wraz z tym utworem nie kończy się wykaz wspaniałości! Jest jeszcze ozdobiony niesamowitymi nostalgicznymi melodiami „I turn You Down”, traktujący o trudnościach w kontaktach międzyludzkich, a w warstwie muzycznej niezwykle pokomplikowany, zdradzający fascynację członków grupy twórczością starszych kolegów z Dream Theater – „Dance With The Shadow”. No, i kończący całość, wypełniony emocjami i smutkiem „Before”… Panowie z RIVERSIDE udowadniają wszystkim niedowiarkom, że w kraju uchodzącym jeszcze do niedawna za zaścianek światowej sceny progresywnej można z powodzeniem tworzyć wspaniałą muzykę na najwyższym światowym poziomie, której inni mogą nam pozazdrościć. Muzykę pełną polotu, ciekawych pomysłów, niepowtarzalnego klimatu, wykonaną na najwyższym, zarezerwowanym dla największych profesjonalistów poziomie technicznym. Grupa została doceniona zarówno przez zachodnich słuchaczy, jak i prasę branżową (tytuł albumu miesiąca w renomowanych zachodnich periodykach, to jednak nie jest codzienność dla polskich wykonawców). Zespół w imponująco krótkim czasie zyskał przychylność włodarzy wyśmienitej wytwórni InsideOut,… W takich warunkach można było spokojnie patrzeć w przyszłość i śnić swój „sen o potędze”. Dokonania RIVERSIDE najczęściej księgowano w szufladce z napisem „progresywny metal”, co – w mojej skromnej opinii – jest co najmniej daleko posuniętą niezręcznością. Jest nie tylko krzywdzące dla zespołu, ale i dezinformujące dla potencjalnych przyszłych nabywców jego twórczości; jest mało precyzyjne i stanowi jedynie mały wycinek możliwości twórczych grupy i jej muzycznych aspiracji. W krótkim czasie mogliśmy się o tym przekonać na własne uszy – dowodem kolejne albumy grupy! ”Second Life Syndrome” to wciąż – po z górą dziesięciu latach od momentu wydania – urzekająca muzyka zagrana z niesamowitym polotem i zaangażowaniem, której słucha się z prawdziwą i niekłamana przyjemnością. To rozkosz dla uszu każdego wrażliwego słuchacza! Czapki z głów, papcie z nóg, Mili Państwo! Na zakończenie: Życzę pozostałym członkom załogi aby, mając tak potężne wsparcie samego Piotra z wysoka, odnaleźli czwartego muszkietera (ponieważ nie wierzę, że na dłuższą metę będziecie w stanie korzystać z usług muzyków sesyjnych, tudzież zaprzyjaźnionych z zespołem gitarzystów) i już z jego udziałem mogli przystąpić do tworzenia swojej nieprzeciętnej, nowej muzyki! Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak wiele osób tego potrzebuje! Nie pozbawiajcie nas tego! Z ogromną niecierpliwością, podobnie jak wielka rzesza Waszych fanów, wyczekiwał będę najpierw wieści, a następnie premierowego materiału. Skoro zaś będzie to materiał muzyczny w nieco innej (nowej) konfiguracji personalnej i zapewne różniący się znacznie od dotychczasowych dokonań, wyobraźnia podsuwa mi już jego tytuł: „Other Side Of The RIVERSIDE”! Póki co, nie został jeszcze prawnie zastrzeżony więc możecie go Panowie Riverside’owie wykorzystać do swoich celów. Byłbym zaszczycony! Powodzenia na nowej drodze! Second Life Syndrome - Zainteresowanie muzyką zespołu przeszło najśmielsze oczekiwania. Nazwa Riverside już wiele mówi polskim i zagranicznym słuchaczom. Zespół gościł w wielu audycjach także poza granicami kraju a ich wcześniejsze nagrania: "Loose Heart", "Out Of Myself" dotarły nawet na rockowe i nie tylko listy przebojów. "Out of Myself" doczekało się nawet swojego światowego wydania nakładem amerykańskiej firmy Laser's Edge, w zmienionej szacie graficznej autorstwa Travisa Smitha (twórca okładek Opeth, Katatonia, Anathema). Riverside zagrał też w 2004r. na swoim pierwszym zagranicznym koncercie podczas prestiżowego festiwalu Progpower w Baarlo w Holandii obok takich gwiazd jak: Devin Townshend, The Gathering. Właśnie tam został okrzyknięty największą niespodzianką festiwalu. Po zakończonej sukcesem pierwszej europejskiej trasie koncertowej muzycy Riverside / Mariusz Duda (śpiew, bas, gitara akustyczna, Piotr Grudziński (gitara), Piotr Kozieradzki (perkusja), Michał Łapaj (instr. kl.) wydali mini - album "Voices In My Head" /Głosy w mojej głowie/, który spotkał się ze znakomitym odzewem, podobnie jak najnowsza ich płyta "Second Life Syndrome", która osiągalna jest w całej Europie. To niebywały sukces dla warszawskiego zespołu, który z płyty na płytę pnie się coraz wyżej. "Second Life Syndrome" to album na którym muzycy umieścili 9 utworów począwszy od "After" a skończywszy na "Before" a sam zespół robi prawdziwą furorę na scenie muzyki progresywnej. Podobnie jak w przypadku poprzedniej płyty "Out Of Myself" okładkę albumu zaprojektował Travis jeszcze nie namalowanych obrazów to kontekst tekstowo/ dźwiękowy w którym poruszają się muzycy. Do każdego z nich można namalować zupełnie inny "muzyczny" pejzaż tak jak w przypadku "Volte - Face" czy "Conceiving You", który znacznie wcześniej ukazał się na specjalnym singlu. Momentami odnajdujemy w nim echa dawnego (też warszawskiego) Collage. W utworach Riverside jest znacznie więcej muzycznej przestrzeni co się wyczuwa w nagraniu tytułowym "Second Life Syndrome", w którym gitara odgrywa dominującą rolę. "Artificial Smile" pędzi ze znacznie większą siłą niczym europejski ekspres. Mocno zarysowany wokal i przebijająca się momentami w rockowe rejony gitara to kolejna odsłona w "I Turned You Down". Podobnie dzieje się w "Reality Dream III". Po 12 sekundach w "Dance With The Shadow"(Tańcząc z cieniem) odzywa się delikatny głos, który zaprasza do muzycznego dialogu gitarę, która w Crimson'owski sposób nasączona jest poszczególnymi brzmieniami. Mariusz Duda śpiewa na pograniczu Davida Sylviana a Mikaela Akerfeldta (Opeth). Płytę zamyka nostalgiczna ballada "Before" w której współbrzmią wszystkie instrumenty a charakterystyczny dźwięk bębnów rozpędza całą maszynerię, gdzie każdy element tworzy odrębną całość. Obok tej płyty nie można przejść obojętnie. Co prawda, płyta ma już prawie 2 lata, niestety dopiero teraz znalazła się w moich rękach. Muszę przyznać, że żałuje faktu tak późnego spotkania z zespołem Riverside. Grupa istnieje dopiero od roku 2001, ale wie czego chce. Tworzy muzykę rocka pogresywnego i bardzo dobrze im to wychodzi. Nie wzoruje się na innych, grupach muzycznych, istniejących od wielu lat, tworzy własną muzykę, która jest ich wizją. Zdziwiło mnie, że szukając informacji o zespole, znalazłam… polskie nazwisko, a potem kolejne. Okazało się że to „nasz twór”, co wprawiło mnie w wielkie zdziwienie. Do niedawna twierdziłam że muzyka polska nie jest tym czego szukam, lecz Riverside zmieniło moją postawę, mimo że śpiewają po angielsku. Zespół ma na koncie wiele koncertów na całym świecie. Od Niemiec, przez Czechy, Stany Zjednoczone, Wielką Brytanię, po Belgię, Szwecję, czy Norwegię, i wiele, wiele innych państw. Występują też w Polsce, ale szkoda, że tak rzadko. Obawiam się, że może być to kolejny zespół, który porzuci prace w kraju, by zdobyć uznanie na świecie. Teraz kilka słów o płycie „Second Life Syndrome”. Jest to drugi z kolei pełny krążek i moim zdaniem jak na razie, najlepszy. Opowiada o tym, jak człowiek zamknięty w sobie, zmienia swoje wnętrze, staje się pewnym siebie, eliminując wady, a na końcu zastanawia się czy właśnie tego chciał od własnej osoby. Pierwsza piosenka, czyli: „After”, porywa słuchacza. Jest spokojna, ale wzbudza wielkie emocje. Genialnie wprowadza i przedstawia całe przesłanie płyty. Melodia, na początku delikatna, staje się coraz głośniejszą, mocniejszą, odzwierciedlającą narastające emocje w bohaterze. Kolejny utwór pt.: „Volte-Face” już od początku ma w sobie mocniejsze brzmienia w porównaniu do reszty płyty. Brzmienie gitar oddaje wewnętrzną walkę, a słuchacz ze zniecierpliwieniem czeka na wokal. Kiedy Mariusz Duda zaczyna śpiewać, spotykamy się na początku, ze spokojnym wykonaniem, które później jest coraz mocniejsze i stanowcze. Wokalista świetnie moduluje głosem, nadając piosence charakteru. „Conceiving You” to spokojny utwór, oddający samotność człowieka, wciąż uciekającego od ludzi. Bojącego się własnego siebie. Gitary świetnie dopełniają całe przesłanie, a w tle słychać fortepian. Każdy kolejny utwór to ciąg dalszy wprowadzania zmian, walki ze złymi ludźmi, ze swoimi słabościami, szukania kogoś kto zrozumie, kto pomoże w tym trudnym momencie. Bohater staje się kimś pewnym siebie, niezależnym, walczącym o swoje. Słychać to wykonaniu, melodii, brzmieniu instrumentów, rytmie. Wszystko jest otoczone ogromną ilością emocji. Na końcu „Before” przychodzi moment, gdy człowiek zadaje sobie pytanie czy osiągnął to czego chciał. Wokal świetnie oddaje, tę niepewność. Cała płyta jest jak na razie największym osiągnięciem zespołu. Poprzednia, czyli „Out of Myself”, jest spokojna, wyraża pogodzenie się z własną porażką. Charakteryzuje się, świetnym wokalem, wspaniałą grą na gitarze elektrycznej, ekspresją na perkusji. To wszystko składa się na całość, jaką rzadko można spotkać, a w tym wypadku usłyszeć. Czasem można wyłapać swego rodzaju konkurencję między śpiewem, a podkładem muzycznym, co dodaje uroku. Jedno chce być lepsze od drugiego, co pozwala uzyskać zadziwiający efekt. Płytę polecam każdemu, kto lubi czasem posiedzieć w ciszy i myśleć nad własnym życiem, choć świetnie też się nadaje na poprawę nastroju, wzbudzenie walki i chęci działania. Skład Riverside pokazał, że „Polak potrafi”, dlatego też ze zniecierpliwieniem czekam na kolejny krążek.

riverside second life syndrome recenzja